czwartek, 22 listopada 2018

Urządzanie mieszkania C.D.

Czas opisać kolejne pomieszczenia.

Korytarz. Tu miały być duże szafy i siedzisko. Żeby buty wygodnie założyć. Ewentualnie odpocząć. Oczywiście marzyły mi się fajne fotele z małym stolikiem u boku, albo jakaś ławeczka. Gdy zobaczyłam wnękę w szafie, powiedziałam "To jest to".




 Źródło: Pinterest

Życie znowu zmodyfikowało moje plany. Stolarz (ten sam, co robił kuchnię) odradził mojemu A. takie siedzisko w szafie, tłumacząc zabraniem mnóstwa miejsca na przechowywanie. Jako że mnie tam nie było, a do A. argument ten trafił, zaakceptował nowy plan, z zabudowaną w szafach całą ścianą. Ech. No i teraz mam dużo szaf (bardzo ładnych i pojemnych swoją drogą), ale miejsca na cokolwiek do siedzenia brak. Więc buty dla dzieci zakładamy, gdy te siedzą na podłodze :( Gres na podłodze taki sam jak w kuchni (przypominający szare panele), kupione w Castorama, dwa kinkiety, srebrne, kupione w Leroy Merlin.
Po ponad roku od przeprowadzki mogę stwierdzić, że brak siedziska w korytarzu, to jedne z większych błędów w urządzaniu tego mieszkania. Szczególnie z dwójką dzieci! Już nawet orientowałam się (a raczej A.) jak to przebudować. Rozwiązanie jest niestety tylko jedno: rozwalić "starą" szafę i zbudować od zera nową, z siedziskiem. Robiona na wymiar wiadomo, że nie będzie tania. Ech. No i kolejny projekt odłożony na przyszłość.

niedziela, 4 lutego 2018

Towarzystwo

Miało być c.d. o urządzaniu mieszkania, ale to będzie później. Teraz potrzebuję się wyżalić.

Toczę wewnętrzną walkę. Z jednej strony uwielbiam siedzieć w domu w ciszy. Serio. Żadnego radia, tv, muzyki. Nic. Cisza i ja. Teraz jeszcze junior, ale on mi w niczym nie przeszkadza.

Z drugiej strony chce mi się do ludzi. Ale do takich fajnych, pozytywnie zakręconych, z pasją, ciekawym hobby. Jak na złość w moim otoczeniu takich nie znam. Każdy dzieli swój czas na dom, pracę, rodzinę. I koniec. Smutne to trochę. A mi brakuje jaj, inicjatywy, żeby kogoś takiego poszukać. Kto doda mi energii, a nie zabierze. Bo generalnie to wszyscy na wszystko narzekają. A ja mam tego dość. Więc wolę już siedzieć w domu, niż wysłuchiwać marudzenia. Ech...


wtorek, 7 listopada 2017

Urządzanie mieszkania

Jak urządzić nowe mieszkanie?


Odkąd zaczęłam rozglądać się za nowym mieszkaniem, niepewnie, trochę po cichu, zaczęłam zapisywać sobie inspiracje, głównie z Pinteresta. Stworzyłam kilka tablic: kuchnia, łazienka, korytarz, salon, pokój S. Teraz tylko żałuję, że tych pomysłów zapisałam tak mało, bo gdy kupiliśmy mieszkanie, nie było na nic czasu. Plan zagospodarowania mieszkania miał być na już. Trzeba było wiedzieć co gdzie chcemy, jakie to ma być, gdzie stać itp. Istne szaleństwo!

Oczywiście stanęłam na wysokości zadania, niemal na kolanie narysowałam plan naszego mieszkania i je "urządziłam". Niestety, popełniłam poważny błąd: sugerowałam się urządzeniem mieszkania poprzedniego właściciela. Nigdy tak nie można robić!! Mimo, iż mieszkanie zostało nam przekazane całkiem puste (ba, wyglądało jak splądrowane przez rzezimieszków, bo np.w łazience zniknęła wanna i baterie! wisiały tylko smutne wężyki..), to jednak pamiętaliśmy jak było urządzone wcześniej. Oczywiście nie skopiowaliśmy wszystkiego - na szczęście. Ale właśnie w łazience postawiliśmy wannę w dziurze po starej, a mogliśmy zrobić inaczej, dzięki czemu zyskalibyśmy więcej miejsca. Mądry Polak po szkodzie.

Wielkiej tragedii nie ma. Po kilku miesiącach mieszkania, śmiało mogę napisać, że mi się tu podoba. Zawsze mogłoby być lepiej, ładniej, ale póki co jest tak:

Kuchnia. Wiedziałam, że chcę szarą, klasyczną, z białymi kafelkami między szafkami. Z racji niewielkiego metrażu, stolik musiał być też niewielki, ale miał być! A. coś wspominał, że się nie zmieści, że może odpuścić, ale ja chciałam mieć w kuchni stół! No i mam. Szare szafki też. Choć muszę przyznać, że nie miałam właściwie żadnego wpływu jakie będzie ich rozmieszczenie, gdzie jakie półki, szafki. Nic. Zobaczyłam tylko wcześniej płytę, z której ma być zrobiona. Spodobała mi się i nie chciałam żadnej innej. Choć stolarz proponował tańsze wersje. Całą resztę stolarz omawiał z A. Aaa,  nie wspomniałam, że kuchnię mam robioną na wymiar!


Źródło: Pinterest

To część mojej kuchniowej tablicy z Pinterest. I w tym stylu jest moja, ale po liftingu. Fronty są szare, ale z połyskiem. Blat tzw. beton. Lampa FOTO z Ikea. Mama określiła ją jako metalowa miska. Można i tak. Mi się podoba ta miska 😉 Kafelki Paradyż kupione w Castorama. Na podłodze gres przypominający szare panele. Już nie pamiętam dokładnej nazwy, ale też kupione w Castorama. Lodówka z poprzedniego mieszkania, zmywarka zamówiona online przez męża, kuchenka gazowa z Media Markt. Praca mojego A., jego kolegi i mojego taty. Efekt - jak dla mnie rewelacja!!

Łazienka. Po zobaczeniu kilku zdjęć na Pintereście, wiedziałam jedno: musimy mieć heksagony! Na szczęście dla A. też się spodobały, więc moje poszukiwania były jeszcze bardziej intensywne! Poza tym klasyka: białe kafelki a'la cegiełka na ścianach, klasyczna wanna, mały zlew. Więcej mi do szczęście nie trzeba.

Źródło: Pinterest

Na podłodze mamy wymarzone heksagony w trzech odcieniach szarości. Na ścianach Paradyż z Castorama. Wanna.. muszę sprawdzić, bo nie pamiętam. Zamawiana w stacjonarnym sklepie. Reszta akcesoriów łazienkowych, jak baterie czy umywalka, kupione w Leroy Merlin. Praca znowu trzech wyżej wspomnianych panów. Po kilku "przebojach" jest naprawdę super!

Zależało mi na przytulności, ale jednocześnie klasyce. W obu, a właściwie w trzech (bo wc jest oddzielnie) pomieszczeniach przeważa uniwersalna biel i szarość. Niby zimne kolory, ale dodatki robią swoje. W łazienkach jest to srebrny i pomarańczowy, a w kuchni żółty. I jest git 😁

Kolejne pomieszczenia w następnym poście!

poniedziałek, 30 października 2017

Prezenty na Mikołajki lub pod choinkę. Cz. 2 - książki


Druga część książkowych propozycji.



Kto by pomyślał, że kolejną część listy dodam prawie po roku 😜 Nawet ja tego nie przewidziałam, he he. Takie życie 😀 

Żeby nie przedłużać, dodaję kilka tytułów, które u nas się sprawdziły.

Pierwsza propozycja to klasyka. Wierszyki znane i lubiane. U nas młody lubi, gdy je mu czytam, Niektóre też częściowo umie na pamięć😊 Brzechwa Dzieciom:

Nasz kolejny hit to seria Mały chłopiec. Mamy kilka tytułów, wszystkich nawet nie planuję kupować. Ale te, które są w naszym domu, chętnie są czytane i oglądane.

Księga bajek polskich to prawdę mówiąc źródło wiedzy także mojej. Nie znałam, lub nie pamiętałam niektórych historii, a czytając je dzieciom, samemu można się dokształcić :) "Wars i Sawa", "Złota kaczka", "Waligóra i Wyrwidąb" czy "Szewczyk Dratewka" to tylko niektóre z nich. My mamy akurat taką wersję. Jednak w księgarniach jest mnóstwo podobnych tytułów i wydań, które moim zdaniem warto mieć w swojej biblioteczce.



Skoro to mają być propozycje świąteczne, to i książeczka świąteczna nie zaszkodzi :) My mamy dwie podobne i obie są lubiane przez młodego czytelnika. Radosne święta to krótka historyjka, ale posiada także ilustracje pełne szczegółów, które synek chętnie wyszukuje  przy okazji lektury.




piątek, 27 października 2017

Przeprowadzka

Zmiany, zmiany zmiany.


W czasie, gdy choroby atakowały mnie z każdej strony, zintensyfikowaliśmy (no dobra, ja zintensyfikowałam - ale słowo!) poszukiwania nowego mieszkania. Poprzednie było ok, ale miało kilka sporych minusów. 

Po pierwsze było niewielkie: 32m2. Dla dwójki było git, dla trójki mogło być, choć powoli robiło się ciasnawo. Czwarty członek rodziny w drodze przesądził, że czas na większe lokum. 
Drugim minusem, równie dużym, było 4 piętro bez windy. Niby nic strasznego, ale junior ostatnio wciąż chciał być wnoszony na górę, mi rósł brzuch, a sił brakowało. Z racji tego, że to ja częściej odbierałam go ze żłobka, a więc razem wracaliśmy do domu, takich sytuacji było sporo. Zdecydowanie było mi ciężko. 
Trzeci minus, taki na deser, to potrzeba odświeżenia pokoi i remont łazienki. Wydatki spore, a perspektywy zostania w tym mieszkaniu na lata bliskie zeru. Czas na zmiany. 
Mieszkań, jakich szukałam, na rynku było bardzo mało. A jak były, to ceny w ogóle mi się nie podobały. Wymagań wielkich nie miałam: osiedle bez zmian, niskie piętro (max 2) i 3 pokoje. No i atrakcyjna cena 😉 Po kilku perypetiach, m.in. spóźnieniem się o kilka h z ofertą kupna, udało nam się kupić inne, fajne mieszkanko. Tyle że do generalnego remontu. Ups.

Na szczęście mój A. to zdolna bestia i z pomocą znajomych w rekordowym czasie 2,5 miesiąca (!!!) udało nam się wprowadzić! Oczywiście wszystko kosztem przemęczenia A. (wziął trochę urlopu, a potem robił wszystko po pracy; do domu wracał czasami o północy 😐), rozplanowanie mieszkania - co gdzie ma stać, gdzie co zabudować, gdzie poprowadzić gniazdka. Wiele innych ważnych spraw było często nieprzemyślanych albo źle przemyślanych (np. za mało gniazdek w kuchni), niektóre rzeczy robiliśmy za szybko, bo czas nas gonił (sprzedaliśmy poprzednie mieszkanie i mieliśmy ograniczony czas na mieszkanie w starej chacie). Oj, dużo mogłabym wymienić, co zrobiliśmy źle, czego nie przemyśleliśmy, co byśmy zmienili (np. układ łazienki). Ale co tam! Jest jak jest. Mało tego: jest fajnie!! Naprawdę mi się podoba. Naszemu mieszkaniu daleko od katalogowych biało-szarych stylówek (no dobra, kuchnia taka jest 😜 ), glamour, i ogólnie ą ę. Jest takie normalne. Przytulne, mimo że ogólnie jest urządzone w chłodnych kolorach. Takie nasze. Bo oprócz goniącego czasu, ograniczał nas też budżet. Więc mamy to, na co nas stać. Dosłownie 😊

Dla przykładu. Jedna ze ścian. W tracie remontu (bo już bez tapety) i teraz.

A tak wyglądał i wygląda wc 😉

czwartek, 26 października 2017

Mój blogowy come back

Nie było mnie tu długo, ale wróciłam!



Czas jakoś szybko zleciał! Zdążyłam jeszcze milion razy być chora (pobiłam chyba życiowy rekord i wyczerpałam limit chorób na przyszłe dziesięciolecia - oby!) , kupić mieszkanie, wyremontować mieszkanie, przeprowadzić się, pojechać na szybkie wakacje i urodzić drugiego synka😀 Taka to pożyje😊

O tym wszystkim, ale trochę bardziej szczegółowo napiszę wkrótce.


Takie moje wrzosy zza szyby 😜 Nędza, wiem, ale taką mam rękę do kwiatów. Życie.

wtorek, 3 stycznia 2017

Tanecznym krokiem z Nowym Rokiem!

Długo chorowałam. Na szczęście do Sylwestra wydobrzałam na tyle, że przetańczyłam całą noc i bawiłam się wyśmienicie! Tego mi było trzeba, po długiej przerwie bycia mamą na pełny etat! W Nowy Rok weszłam tanecznym krokiem, z mężem u boku - szczęśliwi i zadowoleni. Oby cały 2017 rok był taki! Czego wszystkim również życzę 😙

Odsypiałam następnego dnia na tysiąc rat, bowiem syn nie wiedział o zerwanej nocce rodziców. To nic 😍