Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kalanchoe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kalanchoe. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Moje kwiatki - Kalanchoe

Posiadam niewielką kolekcję kwiatów doniczkowych


Początkowo obawiałam się, że wszystkie padną. Miałam złe podejście, złe nastawienie. Po przemyśleniu sprawy, dałam sobie, a właściwie nam szansę. Jest zima, kwiaty muszą przetrwać zimne szyby, gorące grzejniki, suche powietrze. Wiosną zaczną rosnąć w oczach. Na to liczę 😀

Temat moich kwiatków doniczkowych zaczęłam od pokrzywy doniczkowej. Dziś czas na kolejny okaz.

Kwiatek ze zdjęć - Kalanchoe, jest dowodem na to, że nawet zimą kwiaty rosną. Obcięłam mu wszystkie gałązki, stary był, wykręcony. Odnóżki puściły korzenie i posadziłam je w innej doniczce (pierwsze zdjęcie). Bazę zostawiłam, miałam później wyrzucić, ale stał sobie grzecznie, nikomu nie wadząc i zaczął wypuszczać listki. Rośnie sobie. Fajnie. 

Kilka słów o Kalanchoe.  To popularna roślina doniczkowa, która posiada długo utrzymujące się kwiaty. W sprzedaży dostępnych jest wiele odmian o różnych barwach kwiatów (ja mam białą). Wiele osób - niesłusznie - traktuje kalanchoe jak roślinę jednoroczną i pozbywa się jej po przekwitnięciu. Mój przykład pokazuje, że roślina ta kwitnie wiele lat (tę mam już 2 lata) i choć z czasem traci swój ładny wygląd, są sposoby by długo cieszyły oko. Co ważne, kwiat ten może kwitnąć w różnych porach roku, także zimą. Mój kwiatek kwitł kilka razy w roku, co zawsze sprawiało mi radość.

Istotne, aby być ostrożnym z podlewaniem.  Ponoć kalanchoe łatwo gnije i rozwija się na niej mączniak (wtedy te części trzeba szybko odciąć i wyrzucić). Jednak ja jestem typem, u którego zalanie kwiatków nie grozi. Raczej przesuszenie. Więc podlewam je - no dobra, staram się je podlewać - w miarę regularnie, aby nie miały "pustyni" w doniczce.  Samą siebie tłumaczę tym, że kalanchoe jest rośliną niewymagającą i ma małe zapotrzebowanie na wodę, gdyż magazynuje ją w swoich grubych, lekko ząbkowanych liściach. Więc utrzymuję ją przy życiu, zresztą zgodnie z zaleceniami, nie przelewając jej 😉 Aha, roślina ta nie lubi zraszania. U mnie to jej nie grozi, ale zapiszę tę informację dla potomnych. 

Tak wyglądają odnóżki, które obcięłam od bazy:




A tak wygląda "baza", którą chciałam wyrzucić, a ona wypuściła listki i sobie grzecznie rośnie:





Mało tego, będzie kwitnąć!!



Także nie taki straszny ze mnie hodowca, he he. Mam nadzieję, że kwiatkom jest u mnie dobrze i wszystkie będą zdrowo rosły. Czego sobie i Wam życzę!