Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trawa. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Domowe zabawki

Po co kupujemy dzieciom zabawki? Bo ich potrzebują? Nie potrafią się bawić tym, co znajdą? Potrafią! I to jak!


Odkąd mam dzieci, ograniczam kupowanie zabawek do minimu. Serio. Gdy na świecie pojawił się mój pierwszy synek niejako z obowiązku kupiliśmy mu małego misia z Ikei za 5zł. Żeby coś miał na początek. Kolejne zabawki pojawiły się dopiero na pierwsze urodziny i święta - od dziadków i chrzestnych. Jako rodzice nie kupilismy mu nic, albo jakiś drobiazg, na pewno nic dużego ani drogiego.  Gdy urodziłam drugiego synka, schemat był taki sam. Nie kupujemy nic, jeśli nie musimy. Pierwszych świąt i tak nie będzie pamiętał, bawić się ma czym po starszym bracie.

W naszym domu pokoju dziecięcego na pewno nie można nazwać sklepem z zabawkami. Co prawda jest ich tam sporo, bo kilka świąt i urodzin za nami, ale bez przesady.

Mmoi dwaj synkowie uwielbiają zabawę wyposażeniem domowym, szczególnie kuchennym. Pierwszy syn -  tygodniami "gotował zupę" - normalny garnek, drewniana łyżka, czasami jakiś klocek wrzucony do środka i dziecko zajęte swoją pracą. Teraz takim zajęciem zainteresowany jest młodszy.

Cisza w pokoju zazwyczaj powinna nas zaalarmować. U nas oznacza najczęściej wyciąganie mokrych lub suchych chusteczek z chustecznika. Im więcej, tym lepiej.

Ciekawe jest też wywalanie spinaczy do prania z pudełka (poza okresem letnim spinacze trzymam w pudełku w szufladzie, do której drogę poznały dzieci i chętnie z niej korzystają).  Kolorowe, poręczne. Gdy któryś rodzic przypnie kilka sztuk do bluzki, jaka frajda z ich odpinania!

Zabawa pustą, plastikową butelką. Gdy dzieci raczkowały, nieco denerwowały się, że butelka im ucieka turlając się. Ale zawsze butelki wzbudzały zainteresowanie. Czasami coś do nich wrzucałam, żeby spotęgować efekt dźwiękowy. Później dzieci rozpoczęły próby ugryzienia butelki, szczególnie w okresie ząbkowania. 

Klucze. Wiem, wiem, siedlisko bakterii. Ale mój pęk kluczy jest odkażony przez śliniawki moich synków 😉

Na podwórku: patyki, liście, trawa. W zależności od wieku dziecka, moje chłopaki zawsze interesowały się "naturą" organoleptycznie. Nieraz za pomocą zmysłu smaku 😉😋 i  żyją! 

Poza tym dziecięca wyobraźnia pomoć nie zna granic (trochę się jej obawiam, ale nie martwię się na zapas).  Należy pamietać, że dziecko zainteresowane jest wszystkim, co je otacza. Będzie bawić się wszystkim, co mu pokażemy, choćby wodą w misce (wiem wiem, trochę ryzykowne). Wszystkie produkty z naszej kuchni dostarczają dzieciom wielozmysłowych wrażeń i ważnych informacji. Można je dotykać, przelewać, mieszać, oglądać, wąchać itd.  Psychologowie nie polecają zabawek grających i świecących, ale wiadomo, wszystko jest dla ludzi, więc dopóki zachowamy równowagę, wszystko jest w porządku. 

Jak pisze psycholog Maja Brzozowska-Brywczyńska: zabawką może być wszystko, a okazją do zabawy - dowolny moment.  Pamiętajmy o tym 😊

Niech ten wpis będzie pretekstem do zastanowienia się podczas zakupów prezentów pod choinkę 😉😊